Nowy Tomyśl: Zarzuty za wypadek
Dzieci ubrały więc kamizelki ostrzegawcze i wraz przedszkolankami wybrały się na spacer. Niestety około godziny 10.30, zamiast miłego dnia przeżyły chwile grozy. Na ulicy Musiała, nieopodal ich przedszkola w grupę wjechał samochód.
- Kierująca autem kobieta, po wyjściu z zakrętu uderzyła w krawężnik po prawej stronie drogi, odbiła w lewo, straciła panowanie nad kierownicą, wpadła na chodnik po przeciwnej stronie drogi, gdzie potrąciła przedszkolaków - relacjonował nam wówczas Przemysław Podleśny, rzecznik nowotomyskich policjantów. - Następnie auto otarło się o drzewo, przebiło płot i zatrzymało na podwórku przedszkola. Do szpitala zabrano dwóch 4-letnich chłopców, a także kierującą autem osobowym. Była trzeźwa - dodał.
Sprawa wstrząsnęła lokalnym środowiskiem. Pojawiło się wiele wersji zdarzeń i powodów wypadku. Okazało się, że kierująca autem 55-letnia nowotomyślanka prawdopodobnie zasłabła podczas jazdy samochodem. W szpitalu lekarze stwierdzili u niej duży spadek cukru we krwi. Kobieta choruje bowiem na cukrzycę.
Sprawą wypadku zajęły się jednak organy ścigania. Zaczęło się żmudne wyjaśnianie wszelkich okoliczności, sprawdzanie przyczyn i potwierdzanie tez. 55-latkę nie od razu przesłuchano - nie pozwalał na to jej stan zdrowia oraz spowodowany wypadkiem szok. W międzyczasie biegli zaczęli badać czy cukrzyca i zasłabnięcie mogły mieć wpływ na wypadek czy też nie.
Teraz już wiadomo, że zdaniem prokuratury, nie. Magdalena Mazur - Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powiedziała nam, że zdecydowano o przedstawieniu zarzutów kierującej samochodem kobiecie. - Jest ona jest podejrzana o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślne
sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, które zagrażało zdrowiu i życiu wielu osób - informuje, dodając, że zagrożonych było 18 przedszkolaków i opiekunki. - Kobieta nie dostosowała sposobu jazdy do przebiegu drogi, nie zachowała szczególnej ostrożności i wjechała w grupę dzieci idącą chodnikiem, powodując obrażenia u dwójki z nich - wyjaśnia. - Podejrzana nie przyznała się do winy, wskazując, że to jej stan zdrowia czyli utrata przytomności, była przyczyna takiego zachowania na drodze. Jednak przeprowadzone w sprawie czynności dowodowe nie potwierdzają takiego przebiegu wypadków - stwierdziła rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, kodeks karny przewiduje od 3 miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak powiedziała nam dyrektor przedszkola Elżbieta Bobrowicz, mimo traumatycznych doświadczeń ani dzieci, które brały wtedy udział w spacerze, ani te, które odniosły obrażenia, nie mają strachu przed przychodzeniem do przedszkola, czy wyjściami na spacery:
- Od razu po wypadku otoczono nas pomocą psychologiczną, co bardzo pomogło. Ponadto już następnego dnia grupa wyszła na spacer, natomiast chłopcy, którzy ucierpieli w zdarzeniu, po kilku tygodniach wrócili do przedszkola - powiedziała nam.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?