Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SZAMOTUŁY/BOGATYNIA - Zebraliśmy kilkadziesiąt kartonów darów

Marcin Pomianowski
Gimnazjaliści pomagali przy rozładunku wyprawek
Gimnazjaliści pomagali przy rozładunku wyprawek fot. Marcin Pomianowski
Przez 4 tygodnie w powiecie szamotulskim i obornickim redakcja Tygodnika DZIEŃ zbierała wyprawki dla uczniów z Bogatyni. Do akcji włączyły się urzędy, szkoły i firmy z obu powiatów. Wsparły nas redakcje z Nowego Tomyśla i Międzychodu.

Do Bagatyni dotarliśmy rano. Byliśmy umówieni, że dary przywieziemy bezpośrednio do Zespołu Szkół nr 3, gdzie dotychczas funkcjonowało centrum pomocy powodzianom. Czekali na nas bogatyńscy gimnazjaliści. To oni pomogli nam rozładować furgonetkę z darami. Przywieźliśmy kilkadziesiąt ciężkich kartonów wypełnionych zeszytami, blokami rysunkowymi i przyborami do pisania. Dobrą chwilę trwał rozładunek. Później był czas, żeby chwilę porozmawiać z uczniami, nim wrócą na lekcje.

– Wielu naszych kolegów i koleżanek straciło w powodzi wszystko. Te dary się bardzo przydadzą. Dziękujemy z całego serca Wielkopolanom. To dla nas bardzo ważne. Niech Wam Bóg błogosławi – mówi Monika Korska, uczennica gimnazjum.

Wyprawki trafiły do szkolnego magazynu. Tu zostaną posegregowane i wydawane wg potrzeb.
– Trafią one do uczniów, którzy rzeczywiście tej pomocy potrzebują – mówi Joanna Iżycka--Kuś z bogatyńskiego magistratu – tylko w tej jednej szkole mamy 90 uczniów bezpośrednio dotkniętych przez powódź. Dziękujemy za to wsparcie.

Wyjazd z wyprawkami to była nasza druga wizyta w tym mieście. Pierwszy raz byliśmy tam kilka dni po powodzi, z transportem darów, które przekazało Starostwo Powiatowe w Szamotułach. Wtedy Bogatynia robiła koszmarne wrażenie. Sterty mułu i śmieci zalegały na ulicach, pozrywane były mosty i kładki. Część ulic była nieprzejezdna. Gdy teraz przyjechaliśmy z wyprawkami, wydawało się, że życie w Bogatyni wróciło do normy. Na pierwszy rzut oka było to zupełnie inne miasto niż to, które widzieliśmy tuż po powodzi. Ulice są przejezdne i posprzątane. Zniknęło wojsko, strażacy i ciężki sprzęt. Jedynymi śladami po dramacie, jaki przeżyli mieszkańcy, były domy z wielkimi czerwonymi ostrzeżeniami na ścianach: „Zakaz wstępu – grozi zawaleniem”. Myliłby się jednak każdy, kto pomyślałby, że w Bogatyni życie wróciło do normy. Doskonale wiedzą to nauczyciele.

– Rzeczywiście miasto jest posprzątane, sytuacja jest opanowana, ale tak naprawdę dopiero teraz zdajemy sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. W szkole cały czas pracują psychologowie – mówi Irena Komarnicka, dyrektor Zespołu Szkół w Bogatyni. – Ta powódź cały czas wraca. Pomijam już straty materialne, które są ogromne. Traumę po powodzi dopiero przechodzimy, dzieci również. To się czuje w szkole.

Dramat dzieci potwierdzają też rodzice.
– Wystarczy niewielki deszcz i moje córki potrafią z latarkami pół nocy w oknie spędzić – mówi pan Piotr, mieszkaniec zalanej części miasta – martwią się, że powódź się powtórzy.
Skala zniszczeń jest ogromna dotychczas podliczone straty to 240 mln złotych.
– 3 mln to straty w samej oświacie, mimo że tylko w jednej szkole były zalane piwnice, to tam właśnie została zniszczona kotłownia olejowa. Szacunkowy koszt remontu tej kotłowni to aż 3 mln zł – mówi Joanna Iżycka-Kuś, szefowa Wydziału Edukacji i Sportu w bogatyńskim Urzędzie Miasta – przed nami jeszcze wiele miesięcy pracy, nim wrócimy do normalnego życia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opalenica.naszemiasto.pl Nasze Miasto