Zarząd zwołał Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie RSP na dzień 21 września, a następnie bez podania przyczyny drogą nieformalną powiadomił nieliczną część członków, że spotkanie nie odbędzie się. Członkowie stawili się jednak przed siedzibą spółdzielni. Niestety, nikt z zarządu nie pojawił się.
Zbulwersowani członkowie spółdzielni sami więc wystąpili o zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia i przygotowali stosowny wniosek. Próba jego doręczenia nie powiodła się, ponieważ prezes RSP Józef Grewling nie pojawił się w sali biurowca RSP. Nie odbierał także telefonów. Zjawił się natomiast inny pzredstawiciel zarządu, Jerzy Grześkowiak, którego wcześniej prezes poinformował, że… został odwołany. Nikt mu nie przedstawił jednak dotąd pisemnej uchwały o odwołaniu.
Postępowania prezesa Grewlinga nie rozumie też mec. Małgorzata Majchrzak, która reprezentuje grupę członków spółdzielni.
– Przy zupełnie innej sprawie, którą prowadzę, wypłynęła sprawa tej spółdzielni i stąd moja obecność tutaj. Sześciu członków spółdzielni udzieliło mi pełnomocnictwa do przejrzenia dokumentów finansowych, zapoznania się ze statutem spółdzielni i listy członków. Kilka dni temu byłam w siedzibie spółdzielni, ale nikogo z zarządu tam nie było. Nikt nie umiał udzielić mi informacji, kto i w jakich godzinach pracuje. Obecna tam osoba odmówiła udostępnienia dokumentów, bo „bez zgody prezesa jest to niemożliwe” – mówi mec. Małgorzata Majchrzak.
Jak tłumaczyła, spółdzielcy dowiedzieli się, że majątek RSP jest sukcesywnie wyprzedawany, na co nie wyrażali zgody. Nie wiedzą, co jest sprzedawane, za jakie pieniądze i na co są przeznaczane pieniądze ze sprzedaży. Oni sami nie dostają żadnych profitów z tego tytułu.
– Rzekomo został sprzedany majątek za 800 tys. zł i nikt nie wie, gdzie są pieniądze. Ale to nie są sprawdzone informacje – zastrzega M. Majchrzak. – Jak udało mi się ustalić na podstawie aktów notarialnych, w 2003 roku spółdzielnia posiadała co najmniej 75 h terenów. Podobno – bo pan prezes nie okazuje żadnych dokumentów – większość została sprzedana jego synowi – tłumaczyła pani mecenas, a potwierdzają to zebrani przed biurowcem członkowie spółdzielni. – Wyprzedano majątek, na który my spółdzielcy pracowaliśmy. Nie wyrażaliśmy na to zgody – mówili zbulwersowani.
Sprawa wyprzedaży majątku RSP wyszła na jaw zupełnie przypadkowo.
Na terenie spółdzielni mieści się bowiem także wydobywająca torf i zatrudniająca około 40 osób firma, która dzierżawiła ziemię należącą do RSP. Firma ta swego czasu zawarła umowę przedwstępną na kupno dzierżawionego terenu. Do aktu notarialnego przy tej umowie prezes złożył oświadczenia, że posiada zgodę walnego zgromadzenia.
– O tym, że prezes sprzedał nieruchomość synowi, dowiedzieliśmy się przez przypadek – mówi mec. Majchrzak. W imieniu firmy wydobywczej zaprosiłam go na zawarcie pierwotnego aktu notarialnego. Prezes unika mnie jak ognia, zbywa, tłumaczy, że albo jest na spotkaniach lub przebywa na wakacjach. Zainteresowałam się tym i okazało się, że w księdze wieczystej jako właściciel tego kawałka nieruchomości figuruje już syn prezesa. Cała ta sytuacja i sposób traktowania członków spółdzielni przypomina prywatny folwark – dodaje pani adwokat.
Brak poszanowania praw spółdzielców, którzy tę spółdzielnię tworzą, brak poszanowania obowiązujących przepisów prawa i całkowite pominięcie faktu, że zarząd spółdzielni tylko gospodaruje mieniem i to w imieniu i na rzecz spółdzielców i z tego zarządzania przed członkami zobowiązany jest się rozliczyć, dobitnie świadczy o tym, że o tych podstawowych zasadach zarząd spółdzielni zupełnie zapomniał. Tak samo, jak zapomniał, że w każdym czasie każdy członek spółdzielni ma prawo zapoznać się z wybranym dokumentami.
Jak się okazało, spółdzielcy nie wiedzieli też nic o obowiązku zwoływania co roku walnego zgromadzenia ani o tym, kto udziela zarządowi absolutorium. Ostatnie walne – jak wspominają – odbyło się cztery lata temu. O całej sprawie postanowili zawiadomić Krajowy Związek Spółdzielczości w Warszawie i Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielni Produkcyjnych. Chcą też jak najszybciej zmienić władze swojej spółdzielni, ale jak na razie zarząd spółdzielni nie chce do tego dopuścić, więc unika kontaktów ze spółdzielcami.
Następnego dnia po planowanym w dniu 21 września spotkaniu członkowie spółdzielni przygotowali wniosek o zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia wraz z podaniem porządku obrad. Dostarczyli pismo do siedziby RSP, ale członkowie zarządu odmówili jego przyjęcia. Wysłano je więc pocztą. Jednakże po trzech dniach zarząd spółdzielni sam zawiadomił członków, że zwołuje zebranie na 12 listopada, ale nie podał porządku obrad. Członkowie są więc w kropce i nadal nie wiedzą, co się dzieje.
Niestety, nie wiemy, jakie zdanie o całej sprawie ma sam prezes Józef Grewling – mimo wielokrotnych prób nie udało się nam z nim skontaktować.
Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?